Michał Orzeł

Rekordy dystans nazwa zawodów czas atest

Bieganie w moim życiu pojawiło się dość późno, bo w 31 wiośnie życia. Siedzieliśmy wówczas w przyczepie na Helu popijając rozmaite trunki – i nie było to bynajmniej Vitargo, ani żaden inny aminokwas, choć też Kwas :) i wówczas zdecydowaliśmy spontanicznie, że biegniemy na Kasprowy Wierch. Miała być to jednorazowa akcja… wyszło jak zwykle. Następnego dnia rano kiedy w głowie szumiał syndrom poprzedniego dnia, poszedłem i kupiłem profesjonalne buty i tak się zaczęło.

Wcześniej nie kręciły mnie szczególnie sporty wysiłkowe, raczej stymulowały mnie typowe zajawki młodzieżowe – wakaboard, narty, czasem squash. Szybko jednak mój organizm pokazał, że całkiem nieźle radzi sobie z niewielką ilością tlenu i polubiłem bieganie, zacząłem też poznawać swoje możliwości. Po trzech miesiącach treningu, najpierw na tak zwane hura bura – im szybciej tym lepiej, a następnie pod okiem profesjonalistki - wbiegłem na Kasprowy. Trasę o długości 8,5km i przewyższeniu + 1072m pokonałem w 01:10:45 osiągając 108. miejsce w generalce. Pomyślałem, nieźle i już wiedziałem, że nie można zaprzepaścić bazy stworzonej pod kątem tego wyścigu.

Podobnie jak większości osób zaczęła mi świdrować w głowie myśl o maratonie. Skutkiem ubocznym tej myśli było kilka biegów na dyszkę: czas 00:43:43, czas 00:41:00,  aż w końcu życiówka 00:36:20  oraz półmaratony 01:24:05, 01:22:31, 01:21:31   Pierwszy Maraton pobiegłem na wiosnę 9 miesięcy po rozpoczęciu treningów – ukończyłem łamiąc trzy godziny, a dokładnie z czasem 02:57:57. W drugim starcie poprawiłem się o ponad 2 minuty. Teraz myślę o kolejnym i jeszcze następnym, dychach półmaratonach i biegach górskich. Bieganie po prostu na stałe zagościło w moim życiu, a co najważniejsze mam przeświadczenie, że jeszcze mogę w tej dyscyplinie wiele osiągnąć.

Wyniki