|
Zbigniew Zawadzak (Zet)wiek: 62 l. kontakt: zet@entre.pl
Testowany sprzęt
W góry z Garminem16-04-2007 Tym razem wybrałem się na trening w Góry Świętokrzyskie, ciekawy byłem , jak będzie spisywał się mój Forerunner 305 w terenie pofałdowanym i zarazem lesistym. Po dojechaniu na start biegu w miejscowości Święta Katarzyna przebrałem się i uruchomiłem sprzęt, w oka mgnieniu zlokalizował satelity i pobrał dane, więc mogłem rozpocząć trening. Pierwszy etap był stosunkowo krótki, bo prowadził na szczyt Łysicy (612 m npm.) i wynosił ledwie 2,09 km, z tym że, czas biegu to 16,12 min. więc średnie tempo było wolne- 7,45min/km, suma podbiegów 284m a zbiegów 36m przy średnim tętnie153 (max. 169). Druga część biegu prowadziła pasmem Łysogór na Święty Krzyż ( Łysa Góra). Początkowo było dużo zbiegów z Łysicy a póśniej kilkanaście krótszych podbiegów i zbiegów aż do szczytu. Całość zabrała mi 1,15,09 godz., dystans wyniósł 13,85 km, średnie tempo 5,25/km, średnie tętno 144 (max.169), suma podbiegów 537 m a zbiegów 574m. Od Św. Krzyża trasa prowadziła w dół w kierunku pasma Jeleniowskiego, tam czekał na mnie szczyt- Góra Jeleniowska, niezbyt wysoka, ale dająca się we znaki (zwłaszcza w drodze powrotnej), trasa wyniosła 7,16km, czas 43,02 min, średnia prędkość 6,00min/km, średni puls 142 (max. 173), suma podbiegów 361 m a zbiegów 411m. Potem już tylko dla rozluśnienia zbiegłem do przełęczy jeleniowskiej ( 1,53 km, czas 8,23 min, śr. tempo 5,30 min/km, śr. puls 134 (max 161), suma zbiegów 149 a podbiegów 9 m. Tam też po posiłku i napitku wróciłem tą samą trasą” pod prąd”. Z uwagi na upalną pogodę i zmęczenie droga powrotna trwała nieco dłużej, ale dotarłem cały i zdrowy do mety.
Całośc treningu przedstawia się następująco: Dystans- 49,33 km Czas- 5,19,02 godz. Średnie tempo- 6,28 min/km Najszybsze tempo- 4,23 min/km Suma przewyższeń +1540,-1561 Średni puls- 134 Maksymalny puls - 173 Spaliłem 3872 kalorie
Dzięki Forerunnerowi 305 mogłem błyskawicznie i na bieżąco otrzymywać tak dokładne dane bez żadnego wysiłku, ot przyciskając sobie klawisze, nie trzeba było po powrocie do domu ślęczeć nad mapą z linijką i kalkulatorem przeliczając skalę mapy , mierząc itd. Bezpośrednio odczytywane z ekranu Garmina informacje pomogły mi w pełni kontrolować parametry biegu, co z kolei pomogło ustrzec się przed przeforsowaniem. Kapitalna sprawa i całkowita niezawodność w terenie górskim i na dodatek zalesionym!
Zet. Nierozłączny duet.10-04-2007 Już drugi tydzień biegam z Forerunnerem305. Jestem zadowolony z takiego „kompana” podczas treningu. Nie dość , że pogania mnie ciągle i mobilizuje do większego wysiłku i nie rozprasza zbędną rozmową, to jeszcze zapamiętuje wszelkie dane dotyczące przebiegu i realizacji wcześniejszych założeń. Efekty można potem sobie wizualizować w komputerze , korzystając z ciekawego oprogramowania. Wszystkie mapki, które mi wykreśla Forerunner 305 zapisuję sobie skrzętnie i archiwizuję, żeby po zakończeniu testów mieć bogatą bazę tras biegowych, pomierzonych bardzo dokładnie, z zaznaczoną konfiguracją terenu i z czasem przebiegu (przy określonym tempie). Najbliższe okolice, w których trenuję już mam zapisane (park Szczęśliwice, trasy z Ochoty nad Wisłę przez centrum i przez Bielany, Las Młociński, Las Kabacki, a teraz czas na wypad poza Warszawę. W najbliższy piątek, w ramach przygotowań do górskiego ultramaratonu „Bieg Rześnika”, wraz z moim klubowym kolegą Krzyśkiem Protasem (który nota bene również testuje Forerunnera 305) wybieramy się w Góry Świętokrzyskie na kliku godzinny trening. Ciekawe, jak tam będą spisywać się nasze Garminyś Nie omieszkam o tym napisać za tydzień.
Dzisiaj biegłem z Ochoty wzdłuż Alei Prymasa Tysiąclecia w kierunku Żoliborza, a potem do Lasku Bielańskiego i na Młociny (oczywiście z powrotem też). Całość trasy wyniosła 34 km w terenie miejskim i leśnym. Przebiegając tunelem obok dworca zachodniego mój GPS nie zgubił sygnału, a tylko wstrzymał naliczanie kilometrażu , który natychmiast po wybiegnięciu z tunelu został skorygowany (znam te tereny dobrze, tunel ma 150m, mierzyłem rowerem i wszystko się zgadzało). Również w lesie nie było żadnego problemu z odbiorem sygnałów z satelitów. Także trening zrobiony, dane zebrane i porównane, trasa i zapisana i do następnego razu…partnerze!
Zet.
Pierwsze wrażenia02-04-2007
Gdy dowiedziałem się, że zostałem wybrany do testowania nowego sprzętu firmy Garmin, to poczułem się wyróżniony i zarazem bardzo ukontentowany i ciekawy. Kontakt z tego typu sprzętem miałem już wcześniej, gdyż biegałem z Forerunnerem 101 i byłem z niego bardzo zadowolony. Natomiast Forerunner 305 jest modelem o wiele nowocześniejszym i posiadającym szerszy zakres możliwości do wykorzystania w treningu. Pomijam już fakt atrakcyjnej stylistyki i niewielkiego ciężaru, ale przede wszystkim jest zaopatrzony w czujnik tętna no i oczywiście można , poprzez stację dokującą i port usb, przesłać dane do komputera do programu Garmin Training Center. A tam to już hulaj dusza! Dzienniczek treningowy już jest niepotrzebny, tam znajdziemy wszystko, a komentarze do poszczególnych treningów możemy sobie dopisać.
Jako zawodnik specjalizujący się w biegach ultra maratońskich i górskich szczególnie jestem zadowolony z możliwości śledzenia wielu parametrów, np. aktualnego tętna i tempa biegu, co odgrywa kluczową rolę w wysiłkach trwających kilka (czasem kilkanaście) godzin i pozwala na precyzyjne zaplanowanie biegu i bieżącą kontrolę organizmu. Dzięki temu można uniknąć poważnych kłopotów na trasie związanych ze zbyt forsownym tempem biegu czy biegiem w wyższym niż należy zakresie tętna. Istotne też są z psychologicznego punktu widzenia informacje, ile jeszcze dystansu zostało do pokonania, czy też czasu, bądś też –biegając po pętli np. w biegu na 100km- jak wyglądają dane z poszczególnych okrążeń. Możliwości Forerunner 305 stwarza wiele, o czym jeszcze będę napisać. Tym czasem to tyle tytułem wstępu, teraz sobie przeanalizuję wykresy i historię czterech treningów, jakie już mam na koncie z Forerunnerem 305.
Zbyszek Zawadzak - Zet.
P.S. Gdy biegałem kiedyś z sensorem tętna innej firmy, to zawsze miałem kłopoty albo z odczytem danych (wyskakiwały niewiarygodne wyniki) albo pasek zsuwał się poniżej i nie „łapał” tętna, albo strasznie ściskał klatkę piersiową i krępował oddech i ruchy tułowia. Teraz tego typu kłopotów nie mam, odczyt jest rzetelny, nic mnie nie uciska, sensor stabilnie przylega do klatki piersiowej i nie powoduje otarć naskórka. Aż przyjemnie polecić innym !
Zet.
|