Ustaw jako domową Dodaj do ulubionych Drukuj Wyślij e-mail
ENTRE.PL Team
Zawodnicy
Galerie
Artykuły
Linki
Tapety
Forum
Trasy biegowe

Nagrody

Aktualności

GP Żoliborza 2011 - wyniki
Kupno zdjęć
Konkursy

Strona główna

O nas
Kontakt
Prasa
Regulamin
Statut
Zasady przyjmowania nowych członków
Portfolio
Fanklub

Forum klubowe

E-TRENER
Informacje o trenerze
Trenowani zawodnicy
Pomoc i porady
Artykuły
Kontakt

Zadaj pytanie

Organizowane biegi
V WIELKA URSYNOWSKA
17. Bieg Mikołajkowy - 10km
17. Bieg Mikołajkowy - biegi dzieci
7 Bieg Entre - Integracja
I Żoliborski Cross Nadwiślański
XVI Żoliborski Bieg Mikołajkowy
XVI Żoliborski Bieg Mikołajkowy- dzieci
6. Bieg ENTRE.PL
GP Żoliborza 2011
15 Bieg Mikołajkowy - dzieci
15 Bieg Mikołajkowy - dorośli
V Bieg ENTRE.PL - dzieci
V Bieg ENTRE.PL - dorośli
14 Bieg Mikołajkowy - dorośli
14 Bieg Mikołajkowy - dzieci
IV Bieg ENTRE.PL - dorośli
IV Bieg ENTRE.PL - dzieci
III Bieg ENTRE.PL - 10 km
III Bieg ENTRE.PL - Dzieci
II Bieg ENTRE.PL - 10 km
I Bieg ENTRE.PL - 10 km
I Bieg ENTRE.PL - dzieci
Zawody
Terminarz
Wyniki
Foto sklep
Plik cyfrowy
Wydruk zdjęć

Aktualności
12-11-2017
Drużynowe zwycięstwo ENTRE.PL Teamu w II Biegu Orła w Czosnowie

10-10-2017
Ruszyły zapisy do XI Górskiego Biegu ENTRE

25-09-2017
Beata Andres - III Miejsce Open Kobiet w XVII Maratonie Warszawskim

16-09-2017
Filip Babik triumfatorem II Bielańskiego Biegu Dzika na 5km! 

13-09-2017
Podium dla Beaty Andres w Warsaw Track Cup 2017

24-07-2017
Beata Andres Mistrzynią Polski Masters w biegu na 5 km


Archiwum

15-12-2005

To taka stara tradycja

Jasiekpol


To taka stara tradycja.
Tak mawia nasz znajomy, nasz znaczy mój i Simona. Tradycja bo zasiadając do takiego pisania nalewam tatowe wino i wtedy wena przychodzi i inne skutki uboczne. Więc muszę teraz dolać ;-) Piję z glinianego pucharu, wygranego gdzieś w skałach, taki energy drink.
Do rzeczy. O przepraszam jeszcze sobie załączę koncert U2 z Mexico city. Decyzja o starcie wypłynęła przed wyjazdem na GEZnO. Sami nie wiedzieliśmy na co się decydujemy. Jakieś rolki, i najlepsza deskorolka. Kajak znaliśmy z TheNorthFace Adventuretrophy. GEZnO tak
nam dało w dupę... że postanowiliśmy specjalnie nie przygotowywać się do startu w EMMECIE. No może jakiś rowerek. Obserwowaliśmy forum napieraj.pl, śledziliśmy wszystkie zmiany. Zasuwałem na rolkach, raz nawet przejechałem 8km. Na tydzień przed startem odwołano rolki i deskorolkę. Szkoda mogło być wesoło. Ale pojawiła się jeszcze jedna informacja, w liście startowej. Dołączyły dwa zespoły BERGSONA. To nie byle kto. Doświadczeniem biją nas na głowę. Wytrzymałością raczej na nogi niż na głowę. No cóż, a miało być tak pięknie. Przygotowaliśmy rowery, koksy i chyba wszystko, chyba bo obaj byliśmy jacyś zabiegani ale nie dosłownie bo treningi olewaliśmy - toż to koniec sezonu, wrzucamy na luz. Co będzie to będzie.
Wyruszyliśmy z Szymonem 2 grudnia ok. 16 z Siedlec. Z Zielonki zabraliśmy sprzęt Simona i wpakowaliśmy rowery, dręczyła nas myśl, Jak ci ludzie widzą że pakujemy na dach rowery w taką pogodę to myślą że z nami nie wszystko ok. W drodze jak to orientaliści musieliśmy się zgubić;-) Rejestracja, kolacja, żołądkowa gorzka na rozgrzanie i likwidacje stresu przedstartowego, i spokojny sen do 7.
Sobota.
Śniadanie, najlepsza jajecznica ze skorupką. Pakowanie rzeczy na przepak, pucowanie rowerów, kompletowanie odpowiedniego ubioru, rozrabianie koksów. Konferencja przedstartowa, uwagi o mapie – że 50-tka , skala jak i wiek. Uwagi o kajakach, że jest kra i nie wiadomo czy przebiją. Start wyznaczono na 10:30
Start. Czekamy na rozdanie map, z nami ok. 60 osób. Nikt nie zwraca na nas uwagi. Nie wyróżniamy się z tłumu. Dostajemy Mapy. Wariant na PK1. Ok. może być. Strzał z pistoletu. Pierwszy punkt ok. 2km. Jedziemy razem, a ja skręcam ostro w prawo, Simon za mną. Reszta prosto. Jedziemy, idziemy, biegniemy, górki, prowadzenie roweru, dołącza Tomek Radomiński z Mińska Mazowieckiego, jest nas 3, ja prowadzę. Wiem że na północ i w lewo, w lewo po wzgórzu. Jedziemy wzgórzem, coś wolno, cholera już nas pewnie wyprzedzili. Jest 1PK. Pytamy się którzy jesteśmy – 3. A to dziwne. Odjeżdżamy. Po kilku minutach po lewej widzimy peleton który wydziera się z lasu. Heh. Ale jaja, nieśle zamulili. No i my zamuliliśmy, ja konkretnie. Dobrze że szybko reagujemy na błędy. Korygujemy. Śmigamy do PK2, a za nami peleton się pojawia. Błędy kosztują. Simon kasuje PK a ja przekładam mapę. Trochę zły odjazd i przedzieranie przez strumień, wpadłem stopą do wody. Gdy jadę jest zimno. Peleton przed nami- jak to śśśś Robimy swoje, nasz wariant. Jedziemy z mixem ( chłopak i dziewczyna ) z Poznania. Prawo lewo, wchodzimy w górę, oni za nami, prowadzimy, docieramy do PK3, telewizja, chyba jesteśmy pierwsi. Ale jaja. Odjazd, droga, droga, dużo nawigacji bo mapa niedokładna, Poznaniacy z nami. Zniknęli , spotykamy się na 3 PK. Śmiech. Aleśmy zaoszczędzili. Pk5 ciężki nawigacyjnie, mapa się nie zgadza. Mix zniknął. Jedziemy sami. Wypadamy na szeroką drogę, to nie tu, jest mix, zaczaiłem gdzie jesteśmy, trzeba jechać w prawo, jadą za nami. Dojeżdżamy na PK5 ,chłopaki jesteście boscy, nie wiem jak tu trafiliście. Jesteśmy pierwsi. Fajnie. Długi przejazd na PK6 , Mix ciśnie i znika nam z oczu. No cholera, kobieta nas buja jak chce. Robimy swoje. Razem wpadamy na Pk6, moje tępo spadło, mam kryzys, dziwne uczucie widząc Simona przed sobą, zwykle to on miał kryzysy ;-) Zwalniam, odjeżdżają. Mam schizy, chyba na 45km, musze zwolnić do ok. 15km/h bo nie wytrzymam biegu. Simon widzi że jadę z tyłu. Widzimy że z tyłu pędzi peleton, po kilkunastu minach mija nas, to 2 teamy Bergsona i kilku indywidualnych, cóż są mocniejsi , niech jadą. Mnie trzyma kryzys, piję, jem ,biorę kofex, cały czas to samo uczucie niemocy. Droga w prawo. Błąd. Co jest granego kolegośśś Simon przejmuje dowodzenie, ja nie jestem w stanie. Jest PK7, Pierwsi śśśś Jak to śśśśś Przecież nas wyprzedzali śś Zjeżdżamy do przepaku. Jako pierwsi. A mijali nas, ci z mix jak i 7 wspaniałych (jak się okazało mieli 4 nawigatorów). Do przepaku docieramy pierwsi. Koleś mówi że punkty które mieliśmy zaliczać kajakiem musimy pokonać rowerami, kra na jeziorze nie da się skruszyć, musimy dalej pedałować. Więc GO. Dojeżdżamy do PKC, A tam kajaki, obsługa mówi nam że mamy wsiadać na kajak!!! Chwila !!! Co jest granego. Kobieta dzwoni do Bossa. Mija 2, 3, 4 min. Jednak jedziemy. Rower, PKF, dogania nas 7 wspaniałych, ale jako że pierwsi podbijamy PK Mamy minimalną przewagę. Do przepaku docieramy razem, na stronie www podają że pierwszy był Bergson bo nas nie zauważyli ;-) Makaron zalany gorącym kubkiem, przebieranie - ta stopa która utknęła w strumieniu zamarzła , brrrrrrrrrrr. Suche butki. Kawka. Latarki do plecaka, uzupełnianie camelbaków Mija ok. 10 min, spadamy na zadania specjalne. Ja idę po kanapkę bo to wino trza czymś zagryść ;)
Pierwsze zadanie to siatka alpinistyczna. Uprząż, kaski i do góry po kołyszących się sznurkach. Razem. Trochę ręce dostają. Bez problemów. Biegniemy ok. 600 metrów na most linowy. Chwila czekania. Dwa stanowiska. Znowu uprząż i kaski. Wpinamy się w stanowiska. Po drugiej stronie kanału jest Punkt Kontrolny. Ruszamy. Simon wzdłuż lin a ja w poprzeg. Krzycze do niego - patrz tak się da, i patrzy. Patrzy i wpada do wody. Cholera wpada po pas. Były suche butki myślę. Fuck. I sam wpadam. Też po pas. Fajowo. Bergson już kończy kajaki a my w wodzie po pas. Wchodzimy na liny, kończymy zadanie. Potem kajaki. Ja spycham, kajak a Simon udziela wywiady do telewizji, jak kończy krzyczę że ENTRE.PL Team, on też, musimy płynąć. Jest ścieżynka w lodzie. Ciężko się minąć z powracającym kajakiem, z jednej strony uderzamy wiosłem o lód. Docieramy do PKE, wracamy, wychodzi jakieś 500-600 metrów kajakiem w lodzie. Zostawiamy plecaki i biegniemy, zrzucamy mokre ciuchy. Zajmuje nam to jakieś 10 min. Bierzmy po kawie. Wyruszamy na trekking. Godz. 15:30. PK9, docieramy bez problemu bez oświetlenia. Ile stratyśś Do naszego mixa 12min, do 2 -17 min , do 1-21min. Mam wariant, wariant nie wychodzi, lądujemy na tej samej drodze. Trójkąt bermudzki ;-) PK10 jeszcze widno więc trafiamy bez zająknięcia. Oby na PK 11 zdążyć przed zmrokiem. Niestety musimy wyciągać lampy. Ja mam dwie, jeden halogen z akumulatorem który trochę waży ale daję żółte światło i lampę diodową, Simon tylko miodówkę. Śmigamy na diodówkach. Jest 11PK już w „nocy”. Długi przebieg na PK12, długi znaczy ok. 5 km, jest nasz mix. Witajcie i żegnajcie zarazem. Błąd. Czarna dziura. Co jest qr… las, droga, kierunek dobry, ciemno. Światełka. O śśś Mix. Witajcie i żegnajcie zarazem, tym razem naprawdę ś Żegnajcie. Biegniemy do PK 12. Tylko spokojnie bez podpalania, wchodzimy ale PK nie ma. Chyba trochę w prawo, a może w lewo , idziemy i się pojawia. Wracamy spokojnie, mijamy jakąś czwórkę – o drużyna Bergsona. Dziwne musieli nieśle zamulić. Heh może jesteśmy pierwsi. Spoko oby nie zrobić błędu. A kolano boli. Boli ale trzeba biec. Popijamy ICEBULA, wchłaniamy chemię, uchronić się przed kryzysem - takie mamy zadanie. Długi przebieg. Jakieś 5-6 km, ciemno ale nie zimno. Dobiegamy na skraj jeziora ale PK nie ma. W opisie jest skraj jeziora. Ja w prawo Simon w lewo. 3 min – krzycze że mam. Był ktoś przed nami ś Był jeden Bergson i dwóch indywidualnych. Spoko jesteśmy drudzy. Wpadamy na otwartą przestrzeń, przebiegamy przez wioskę. Ludzie patrzą się conajmniej dziwnie ale na “dobry wieczór” odpowiadają, czyli nie jesteśmy UFAMI. Dobiegamy do PK 14 – krzyż. Do 15 blisko ;-) 3km. Łapiemy zawiechę, nikt się nie odzywa. Dziwny punkt przed nami. Rozgałęzienie strumienia. Droga, wejście w łąki, jest strumień, jest most. Trzeba iść w dół strumienia. Ja po jednej On po drugiej. Mam. Ale mamy dwie karty a On ma jedną. Pomysł Simona. Przyczepię kartę do czołówki i rzucę Ci przez strumień – jakieś 3 metry. Rzuca świecącą, przeleciała. Kasuje dwie karty. 16, znowu zawiecha, Jest. 17 jest na niezłym wgórzu. Jakieś 5 km , teraz to dopiero łapiemy zawieche ale tempo nie spada, pijemy, jemy. Szymon mówi że był tu latem na obozie strażackim. On wszedzie był, omnibus obierzyświat ;-) Nawet trochę idziemy. Idziemy a 17 nie ma. Idziemy, błądzimy nawet, nie ma. Cholera gdzie on jest. Jest góra. Jest ciemno, jest zimno, jest zmęczenie ale 17 nie ma. Prawo- lewo, prawo- lewo. Widać. Wreszcie. Jest. Odbieg. Telefon dzwoni. Dzwoni. Na samym dnie plecaka. Już od 2 godzin sie ktoś dobija. Dzwoni. Sms, 1, 2, 3, 4, co do chol.... Ale nic lecimy dalej. Wieje ostry wiatr więc ciężko zawieche złapać. Ja się często oglądam bo mam schizy że nas goni ten drugi Bergson. Simona to wkurza bo mu światełko padło, i jak się odwracam to mu walę po gałach. Niby prosty PK 18 a robimy błąd.Na jakieś 4-5 min. Potem jeszcze wyjmujemy telefon żeby sprawdzić kto się dobija. EEE nic ważnego. Kolejne 2 min straty. Trucht do 19, jakoś wolno mija. Ale jest. Potem most, dziurawy i niebezpieczny. Ostatni Pk przy jeziorze. Biegniemy i idziemy na zmianę. Już tylko dobieg do mety. Spokojnie jak całość trasy. Wbiegamy , hmmm ale gdzie jest meta. Robimy jeszcze honorowe kółko wkoło ośrodka i wpadamy do pokoju hotelowego w którym jest rejestracja. Kolejna minuta straty. W sumie ok 10 min. A przegraliśmy 20 ;-) Od razu na piwko, kupiliśmy po Leszku. Jakoś słabo wchodzi. Nic sie nie chce. Dzwonimy aby się podzielić po prawie 12 godzinach nieobecności wrażeniami. Kąpiemy się – zajmuje nam to godzinę. Piwo niedopite. Próbujemy spać ale nie da rady. Jesteśmy zbyt zmęczni i nachemieni aby spać. 12 w nocy i nic, z boku na bok, kolana bolą. Smarujemy. 12:30, nic. Wstaje obejrzeć wyniki. Pierwsza. Nic. Obaj wstajemy i idziemy na przepak. Ludzie wracją z trasy. Jak się okazało zdążylismy przed deszczem. Do 2-giej rozmawiamy. Ok 3-ciej zasypiamy i budzimy się o 7. Oczy na zapałkach. Cholernie się chce mięsa. Jedziemy do sklepu po mięcho. Czekamy na zakończenie.
Odbywa się na sali przepakowej bez większej odprawy. Tak jak rozdanie świadectw na zakończenie roku w małej sali. Nawet pierwsze trójki obok siebie nie stają. Jak się foty trzaska to w tle widac śmieci. Niezbyt udany punkt programu. Ale bardzo to nie razi bo jesteśmy drudzy. 3 nasz raj i drugie pudło. Trochę nas kosztował bo obu kolana teraz bolą. To przez buty i to że wpadliśmy do wody bo trza sie było przebierać w gorsze buty. Wracamy. Niech się teraz boją ENTRE.PL Teamu. Przed nami kolejny TheNorthFace Adventuretrophy w maju 2006.


Powrót

 

Aktualności .::. Zawodnicy .::. Galerie .::. Artykuły .::. Terminarz .::. Wyniki
Sztuka Biegania .::. Sztuka Kadru .::. Strona główna
Copyright © 2005-2011 ENTRE.PL Team